Marek Ratajczak
Krótka historia mojego świata. Zanussi i inni kuglarze
Marek, chłopak w okularach i z krzywym zgryzem, w 2001 roku stanął przed willą Krzysztofa Zanussiego. Przez chwilę wahał się, czy zadzwonić, jednak wszedł do domu sławnego reżysera jak mu się wtedy wydawało najdłuższymi schodami świata. I tak się zaczęło.
Do nieszablonowej książki Marka Ratajczaka zatytułowanej Krótka historia mojego świata. Zanussi i inni kuglarze możecie zajrzeć lub nie. Jeśli nie, wasza strata! Gdybyście jednak zdecydowali się przejrzeć i przeczytać te strony, dowiecie się z nich między innymi o tym:
Jak Władysław Bartoszewski klękał na jedno kolano przed wszechmocną panią prezes.
Jak Leszek Kołakowski chciał zostać cyrkowcem i na spotkaniu z Janem Pawłem II podsunął mu do podpisania własnoręcznie napisaną ekskomunikę.
Jak pewna listonoszka przyszła do spowiedzi do Artura Barcisia i opowiedziała niezwykłą historię o miłości.
Jak Helena Vondrkov chciała śpiewać w stodole w Świnoujściu.
Jak pewien zakonnik zapewniał, iż seks jest boski.
Co dla Andrzeja Wajdy było największym wstydem i obciachem?
Co pani Danuta Wałęsa odpowiedziała na pytanie: czy da się kochać polityka?
Jaki jest niezawodny wzór na osiągnięcie w życiu szczęścia?
A jaki brzmi murowany przepis na zmarnowanie sobie życia?
Wcześniej, jako 16-latek, uczył 70-letnią artystkę włoskiego, chociaż sam nie znał tego języka. Jako ministrant grzebał kury. Pilnował alkoholika, żeby trzeźwy trafiał do pracy. Pielił ogródki i zrywał czereśnie, by zarobić na zegarek elektroniczny z melodyjkami. Przebrany za diabła, dorabiał w jasełka. Jako wolontariusz gotował dla sześciu chłopa. Opiekował się chorym na zespół Downa 10-latkiem. Czyścił kible w McDonaldzie. Podróżował bez pieniędzy i spał na dworcach z bezdomnymi.
A potem zaczął organizować festiwal Karuzela Cooltury i międzynarodowe spotkania Masterclass. Przy tych wydarzeniach miał okazję poznać wspaniałych ludzi i rozmawiać z wybitnymi osobowościami.
Komentarze