Pewien znamienny refleks naszej romantycznej przygody rozegrał się w ostatniej dekadzie lat 80. XIX wieku. Otóż w Galicji pojawiła się konieczność i szansa postawienia pomników Mickiewicza (stulecie urodzin). Na pomnik krakowski zbierano we wszystkich zaborach. Stąd jedno z rozstrzygnięć odbywało się w Warszawie. Jury warszawskiemu rzeźbiarz Antoni Kurzawa zaprezentował projekt Mickiewicz budzi geniusza poezji. Istotnie, na modelu wieszcz szarpał za połę anioła jak, nie przymierzając, w swoim czasie papieża. Projekt odrzucono jako nieprawomyślny. Wówczas autor wziął młotek i na oczach publiki rozwalił dzieło. Wkrótce potem dokonał życia w przytułku.
Dlaczego opowiadam tu tę znaną w Krakowie historię? Otóż gdyby profesor Maria Janion była rzeźbiarką (kto wie, bliski jest jej żywioł formowania), na jej projekcie geniusz poezji budziłby wieszcza. Pierwiastek ludzki jest bowiem ważniejszy od literatury. Taki pomnik usunąłby warstwę papieru, która dzieli emocje od słowa.
Komentarze