Tytuł Zamek Śmierci Płakowice nie jest przypadkowy. W funkcjonującym tutaj zakładzie dla chorych psychicznie, od początku jego funkcjonowania, aż po kres II wojny światowej zmarło kilka tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci! Żadna rezydencja na Dolnym Śląsku nie ma tak dramatycznej historii, i tak wielkiej liczby pacjentów zmarłych na skutek skrajnie nieodpowiednich warunków panujących w renesansowym zamku oraz realizacji nazistowskiego programu T4, w wyniku którego na terenie Trzeciej Rzeszy i krajów okupowanych przeprowadzono wielką akcję ludobójstwa, polegającą na masowej eksterminacji osób niepełnosprawnych psychicznie i fizycznie! Niemiecki lekarze z zakładu w ówczesnym Plagwitz - nie dość, że jeszcze przed dojściem Hitlera do władzy wykonywali zabiegi przymusowej sterylizacji, to od końca lat 30. XX w. uczestniczyli w morderczym procederze selekcji niewinnych osób, które poddano przymusowej eutanazji!
Poznajmy zatem dzieje Zamku Płakowice w Lwówku Śląskim, którego historię przedstawiono w poniższych rozdziałach:
- Burgrabiowie, krzyżacy i zaginione dwory obronne
- Najpiękniejszy zamek rycerski na Dolnym Śląsku
- Zagadkowe zgony w rodzinach Schaffgotsch i Hohberg
- Grabież zamkowych skarbów przez żołnierzy Napoleona
- Przekształcenie dawnej rezydencji w zakład dla obłąkanych
- Zamkowy lazaret w okresie wojny prusko-austriackiej
- Pacjenci Prowincjonalnego Zakładu Leczniczo-Opiekuńczego
- Rozbudowa placówki na przełomie XIX i XX stulecia
- Przestępcy kryminalni, wariaci, spirytyści i uciekinierzy
- NSDAP w Provinzial Heil- und Pflegeanstalt Plagwitz
- Nazistowska eugenika i nieznany los kilkuset pacjentów
- Ucieczka pracownic zakładu przed Armią Czerwoną
- Polscy osadnicy, zwłoki sołtysa i ostatni pensjonariusz
Dodatkowo monografię zamku uzupełniono dwoma aneksami: Lista pacjentów z Plagwitz zamordowanych w okresie od 30 maja do 18 sierpnia 1941 r. oraz Inskrypcje i herby na portalu zamkowym w Płakowicach. Przyczynek do dziejów rodu Talkenbergów autorstwa Danuty Szybińskiej-Juszczuk i doktora hab. Marka Biszczanika.
Komentarze