Opowiadania wracają do łask. Po latach, kiedy w Polsce uważano je za rodzaj literackich wprawek, wreszcie wydawcy zaczęli rozumieć, że to ważny gatunek prozy. Dający wiele możliwości autorowi, a jeszcze więcej przyjemności czytelnikowi. Cywińska jest mistrzynią dialogu, budowania napięcia, ale też bawienia czytelnika nonsensem, groteską i żartem. Nawet jeśli dotyka spraw ważnych i poważnych jak śmierć, czy przemoc domowa. Jeśli coś w życiu nie jest możliwe, ona opisuje to tak, że wierzymy, iż istnieje - jak podniebny lot kanapą czy znikające ściany. Mamy tu duże miasta, miasteczka, wsie i ich mieszkańców: czasem buraczanych i zaściankowych, ale zawsze z krwi i kości. Nam bliskich, bo przecież każdy z nas zna kogoś takiego.
Małgorzata Karolina Piekarska
O ludziach można różnie, na serio i z przymrużeniem oka. Jolanta Cywińska, która przez lata pracy dziennikarskiej poznała dobrze nie tylko aspirujących do nowych elit mieszkańców warszawskich blokowisk, ale i ambitnych obywateli prowincjonalnych miasteczek, postanowiła uczynić z ich opisu groteskę. I o ile jedne jej opowiadania jedynie zbliżają się do granic pure nonsense'u, a inne otwarcie ją przekraczają, to w niemal wszystkich odnajdujemy mrożkowskie klimaty. Bo choć czasy się zmieniają, ludzie pozostają w gruncie rzeczy tacy sami i Autorka zdaje się nam o tym na każdej stronie swego zbioru przypominać.
Zbigniew Zbikowski.
Komentarze