My, rodzice, jesteśmy tylko ludźmi!
Samowspółczucie między tygrysem szablozębnym a smartfonem
Książka o samopomocy, od neuronauki do życia rodzinnego
Myślę, że jako rodzice i tak mamy już sporo na swoich barkach, a często obciążenie to tylko się zwiększa. Niektórzy narzekają na brak poczucia bezpieczeństwa i spadek umiejętności rodzicielskich w dzisiejszych czasach, inni zaś uważają, że rodziny nie spędzają już wystarczająco dużo czasu razem. Są też tacy, którzy utrzymują, że wszystko wiedzą najlepiej i zasiewają w innych lęk, ostrzegając przed najróżniejszymi możliwymi katastrofami; cieszyliby się bardzo, gdyby wprowadzono obowiązek posiadania licencji na zostanie rodzicem. Słyszy się najróżniejsze, często sprzeczne opinie ekspertów na temat rodzicielstwa, co prowadzi do wzrastającej presji, by być doskonałym, zamiast po prostu pozwolić ludziom wychowywać dzieci w sposób dla nich naturalny.
O tym właśnie jest ta książka: o lepszym zrozumieniu i porzuceniu pragnienia doskonałości. O większym zaufaniu do siebie i współczuciu wobec siebie i innych jako przewodniku. Życie, zwłaszcza w rodzinach z dziećmi, jest kolorowe i różnorodne, dramatyczne i intymne, radosne i smutne, ale z pewnością nie jest procesem optymalizacji.
Rzadko się podkreśla, że nasze ciała, mózgi i umysły są wynikiem procesu ewolucji trwającego od milionów lat. Większość trudności, jakich doświadczają współcześni rodzice, wydaje się wynikać z tego, że w pokoju dziecięcym często nadal reagujemy mózgiem dinozaura na wyimaginowanego tygrysa szablozębnego.
Czytanie tej książki i zagłębianie się w jej treść ma sens, jeśli choć trochę pomoże ci lepiej zrozumieć siebie i swój rodzicielski mózg, zaufać swojemu życzliwemu sercu, współczuciu wobec siebie, współczującej radości oraz zrównoważonemu spokojowi, a także traktować siebie jak dobrego przyjaciela zarówno w dobrych, jak i złych chwilach!
Komentarze