Czym jest - albo pewnie lepiej zapytać - czym mogłaby być tytułowa autofatike? Na czym właściwie może polegać zadana w tytule autofatyczność? Co takiego dokładnie oznacza (ewentualne) sumienne uwzględnienie jej zasad i wymogów w ramach wywodów filozoficznych i teologicznych? Prezentowane Czytelnikom studium albo rozprawka nie rości sobie z oczywistych powodów praw do formułowania wniosków, które w ich przedmiocie zamykają jakikolwiek dalszy dyskurs. Nie pretenduje również do udzielenia jakichkolwiek ostatecznych odpowiedzi. Przeciwnie. Pozostaje jedynie próbą odpowiedzi na pytanie o możliwość określenia "teologii trzeciej": teologii nie-apofatycznej i nie-katafatycznej. Próbą odpowiedzi na pytanie, co takiego niesie ze sobą - o ile możliwe jest w ogóle jej wstępne sformułowanie - tytułowa autofatike. Jeśli bowiem jest to możliwe, to wydaje się, że postulowana teologia autofatyczna jest czymś, co dopiero przed nami Jeśli autofatike jest rzeczywiście tym, co dopiero przed nami, to jednocześnie nie sposób jej wyczerpać na kartach tej rozprawki. Można jedynie - zgodnie z tytułem - podjąć się rozpatrywania możliwości jej określenia, albo podjąć próbę jej określenia w jej własnych początkach, u jej progów; albo przedstawić ją niczym coś zamyślanego i zamierzanego: jak dźwięk albo obraz. To studium to jedynie przedpisek (antescriptum), preludium, albo - nawiązując do greckiej ikonografii - pierwsze obrazowanie, protoeikadzon.
Komentarze