Kryminały przedwojennej Warszawy Tom 72 Rycerze mroku

CM Jakub Jagiełło
Autor: Wotowski Stanisław A.
Data dystrybucji: 2020-01-10
Data premiery: 2020-01-10
Grubość grzbietu oprawy lub długość towaru: 20mm
Liczba stron: 192
Numer wydania: 1
Rodzaj oprawy: miękka
Rok wydania: 2020
Seria: KRYMINAŁY PRZEDWOJENNEJ WARSZAWY
Szerokość towaru: 120mm
Waga: 0,17kg
Wysokość towaru: 195mm
31 punktów lojalnościowych za ten produkt
Dostępność:
dostępny
Producent:
EAN:
9788366371408
Kod producenta:
1379
Czas wysyłki:
24 godziny
31,30 zł
Kup teraz
Dodaj do ulubionych Zapytaj o produkt
Opis produktu
Cechy
Komentarze
Warszawa, lata 30. XX w. Z więzienia wychodzi Alfred Welski, który odsiadywał wyrok za malwersacje finansowe. Niebawem spotyka swojego kolegę z celi, Wawrzona Balasa, który donosi mu o planowanym napadzie na pałacyk przy ul. Wolskiej. Mniej więcej w tym samym czasie poznaje pannę Mańkę oraz piękną Renę Drohojowską, której przedstawia się jako poeta Orwid. Niestety, Rena ma być zaręczona z niejakim Leszczycem, hrabią o dość podejrzanej reputacji. Na kartach powieści pojawia się również niezawodny detektyw Den. Rycerze mroku to jedna z tych powieści przedwojennych, która zawiera bardzo dużo slangu złodziejskiego tych czasów w Warszawie. 72. tom Kryminałów przedwojennej Warszawy Fragment książki: Nareszcie... – szepnął młody mężczyzna, spozierając na ponury gmach opuszczony przed chwilą. Stał w potokach porannego majowego słońca rzucającego złote skry na jego wysmukłą sylwetkę i twarz wymizerowaną długim pobytem w więzieniu. Stał, trzymając małą walizeczkę w ręku, i spozierał na ruch uliczny i przechodniów ni to radośnie, ni to z podziwem, jak ludzie, którzy z dawna odwykli od gwaru i zgiełku wielkiego miasta. Och, bo dłużyły mu się te ostatnie dni, te godziny ostatnie, spędzone w mrocznej celi, wlekły się bez końca... Liczył sekundę każdą... i pojmował znakomicie owe niezrozumiałe i bezsensowne na pozór ucieczki swych współtowarzyszy, którzy ogarnięci dziwną psychozą, niemal w przededniu uwolnienia wyłamywali kraty, niepomni ani kary, ani grożących niebezpieczeństw, byle jeno co rychlej znaleźć się na wolności... Jak melodyjnie zabrzmiał dziś z rana chropowaty głos dozorcy, kiedy nań zawołał. – Numer sześćdziesiąty! Do kancelarii! Po cywilne ubranie!