Pieśni / Canti (dodruk 2024)

CZUŁY BARBARZYŃCA
Autor: Leopardi Giacomo
Data dystrybucji: 2022-10-04
Data premiery: 2020-06-30
Grubość grzbietu oprawy lub długość towaru: 20mm
Liczba stron: 209
Numer wydania: 1
Rodzaj oprawy: miękka ze skrzydełkami
Rok wydania: 2020
Szerokość towaru: 120mm
Tłumacz: Kasprzysiak Stanisław
Waga: 0,24kg
Wysokość towaru: 210mm
59 punktów lojalnościowych za ten produkt
Dostępność:
dostępny
Producent:
EAN:
9788395383991
Kod producenta:
614
Czas wysyłki:
24 godziny
59,00 zł
Kup teraz
Dodaj do ulubionych Zapytaj o produkt
Opis produktu
Cechy
Komentarze
Jaka jest ta poezja? Czytelnik, który choćby pobieżnie zapozna się z biografią Leopardiego, będzie sobie zadawał pytanie: jak to jest, że jego życie było tak bardzo nieszczęśliwe, krótkie i tragiczne – życie, w którym, poza starymi księgami, jedynym pocieszeniem były nieliczne przyjaźnie – a tymczasem wśród utworów poetyckich znajdujemy Idylle, znajdujemy poematy opiewające spokój natury, światło księżyca, wieczór przed świętem, gdy cichnie gwar zwykłego życia, chwile, kiedy szczęście nie wydaje się nieosiągalne. Wiemy, że w różnych wypowiedziach, zwłaszcza pochodzących z drugiej połowy krótkiego życia, Leopardi napomyka, że teraz już nie będzie się poddawał iluzji, że będzie patrzył na rzeczywistość w sposób trzeźwy – czyli niekryjący rozpaczy, ostry, podkreślający nędzę ludzkiej egzystencji. Buntował się wtedy przeciwko wyobraźni poetyckiej, która unosiła go ponad retorykę aktu oskarżenia i która – obok ogromnej inteligencji – była jego największym darem. Buntował się – ale wciąż wracał do poezji, do kontemplacji. Bądźmy jednak wdzięczni Muzom (nie wiem, komu mielibyśmy być wdzięczni, jeśli nie Muzom) za to, że w pisarstwie Leopardiego utrzymała się ta właśnie podwójność. Gdybyśmy znali tylko jego prozę, często kostyczną, pozbawioną złudzeń, zaliczylibyśmy go do sporego zastępu błyskotliwych pesymistów – obok francuskich moralistów i obok Beckettów naszej epoki. A tak mamy do czynienia z myślicielem, ale i poetą, niezwykłym, grającym na obu krańcach klawiatury – tam, gdzie jest najgłębszy smutek, i tam też, gdzie mieszka spokojny zachwyt. [z posłowia Adama Zagajewskiego]