Goethe. Życie jako dzieło sztuki

FUNDACJA AUGUSTA HR. CIESZKOWSKIEGO
Autor: Safranski Rudiger
Data dystrybucji: 2023-04-11
Data premiery: 2023-04-14
Grubość grzbietu oprawy lub długość towaru: 56mm
Liczba stron: 840
Numer wydania: 1
Rodzaj oprawy: twarda
Rok wydania: 2022
Szerokość towaru: 155mm
Waga: 1,3kg
Wysokość towaru: 235mm
120 punktów lojalnościowych za ten produkt
Dostępność:
dostępny
EAN:
9788365787743
Kod producenta:
1292
Czas wysyłki:
24 godziny
120,00 zł
Kup teraz
Dodaj do ulubionych Zapytaj o produkt
Opis produktu
Cechy
Komentarze
Przypomniałem sobie przy tej sposobności pochlebny zarzut, jaki uczynił mi kiedyś pewien przyjaciel młodości, mówiąc: To, jak żyjesz, jest lepsze niż to, co piszesz. Sprawiłoby mi to przyjemność, gdyby nadal tak było. Goethe do Reinharda 22 stycznia 1811 Goethe oddziałuje inspirująco nie tylko swoim dziełem, lecz także swoją biografią. Był nie tylko wielkim pisarzem, lecz także wielkim mistrzem sztuki życia. Jedno i drugie czyni go dla potomności źródłem niewyczerpanym. Przeczuwał to sam, nawet jeśli w jednym ze swoich ostatnich listów do Zeltera pisał, że jest w pełni zrośnięty z epoką, która nigdy już nie powróci. Mimo to Goethe może się wydawać kimś żywotniejszym i bardziej współczesnym niż wielu żyjących, z którymi zwykle mamy do czynienia. Przeglądając się w zwierciadle Goethego, każde pokolenie ma szansę zrozumieć lepiej również samo siebie i swój własny czas. Książka ta podejmuje właśnie taką próbę, opisując życie i dzieło człowieka, który był geniuszem swojego wieku, a zarazem pragnąc na jego przykładzie zbadać możliwości i granice uprawiania sztuki życia. Goethe chciał wszystko doprowadzać do końca. Ta myśl nie dawała mu spokoju do samego kresu życia. Fausta dokończył na krótko przed śmiercią, podobnie Zmyślenie i prawdę. Lata wędrówki opublikował, w drugiej wersji, w 1829 roku, by zamknąć je przynajmniej zewnętrznie. Z edycją ostatniej ręki wydawcy mieli co prawda jeszcze trochę pracy, ale on sam wiele zrobił, by uporządkować swoją spuściznę – sądził nawet, że większą część. Choć zatem Goethe w poszczególnych swych pracach szukał zawsze jakiegoś zakończenia, to przecież całkiem obca była mu idea, że życie spełnienie osiąga dopiero u kresu. Każda chwila miała kryć już sama w sobie jakąś wartość i znaczenie, nie widziana dopiero przez pryzmat jakiegoś celu ostatecznego. Odrzucał wszelkie teleologiczne pojmowanie życia. Nie chciał służyć żadnemu całościowemu celowi historycznemu, a i życia własnego nie zamierzał wtłaczać w jakiś schemat celowościowy, nawet jeśli w 1780 roku obrazem swojego życiowego dzieła uczynił piramidę, której budowę chciał doprowadzić do samego szczytu. Przygotowany był jednak na to, że mu się to nie uda. Rzecz była jednak warta zachodu. Do końca chciał doprowadzić liczne sprawy, które rozpoczął. Wynikało to z jego postawy zorientowania na dzieło, które zwykle ma wszak początek i koniec.